piątek, 15 czerwca 2012
inf
Nie wiem czy dam radę napisać coś w ten weekend, jeżeli nie, opowiadanie pojawi się dopiero w piątek/sobotę następnego tygodnia. {pół rozdziału mam napisane, ale nie chcę, żeby źle to wyszło, więc muszę poczekać...}
piątek, 8 czerwca 2012
chapter nine.
*Louis*
Dziewczyna
zamachnęła się i prawie przewróciła. Aby nie spać ze sceny, próbowała zachować
równowagę łapiąc modelkę idącą przed nią. Zrobiła to jednak zbyt mocno i piękna
blondynka w czerwonej sukni poleciała za wybieg, przewracając tym samym kamery
i główne nagłośnienie sali. Brian liczył na to, że El sama spadnie, ale widok
wkurzonej Eleanor, zdezorientowanego prowadzącego i przerwanego pokazu był
również bezcenny. Reżyser wszedł na scenę, przeprosił i zapowiedział wznowienie
pokazu, na trzy godziny później. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, aby ochłonąć i
wrócić tu na dalszą część. My również powoli, z uśmiechem na ustach szliśmy w
kierunku wyjścia. Eleanor zauważyła, że wychodzimy i dogoniła nas, co w
przypadku jej sukienki i obcasów było nie lada wyczynem. Wściekłym tonem
zaczęła:
-Specjalnie przyszliście na mój pokaz, żeby
mi go rozwalić. Co ja takiego wam zrobiłam? –Tu akurat spierałbym się, ale
ona kontynuowała. –Za kogo wy się
uważacie? Nie macie prawa tu przychodzić.
-Właśnie, że mamy takie prawo. Takie samo,
jak każdy inny widz. A to, że nas nie lubisz to już twój problem.
–Wykrzyczałem jej prosto w twarz. –Zrobiłaś
z nas marionetki, robiłaś z nami co chciałaś, a przy tym oszukiwałaś nas ile
się dało. Wykorzystałaś mnie, aby zdobyć rozgłos. Udało ci się, od dzisiaj świat zna cię jako idiotkę, która próbuje się
wybić. Tylko wiesz co? To, jaka opinia krąży o tobie niezbyt mnie interesuje.
Zraniłaś mnie, jednak z czasem zauważyłem, że nie byłaś mnie warta. Między nami
nie było tego, co naprawdę powinniśmy czuć, więc teraz cieszę się, że nie
kochałem cię taką prawdziwą miłością. –Powiedziałem do El, na co ona
zaczęła płakać. Powiedziałem jej tylko, że teraz może już tylko mieć żal do
siebie i swoich kłamstw, po czym z Brianem wyszliśmy z budynku. Nareszcie to
zakończyłem. Dzięki temu chłopakowi odbyło się to prościej, niż myślałem. Nie
jestem pewien czy powiedziałbym jej to wszystko gdybyśmy byli sam na sam.
-Dzięki Brian, gdyby nie ty, pewnie nie
odważyłbym się na to wszystko. –Zacząłem.
-Nie ma problemu, cieszę się, że mogłem ci,
chociaż tak pomóc. Szkoda, że spotkaliśmy się w zaistniałych okolicznościach.
No, ale podobno nic nie dzieje się bez przyczyny..
-Dokładnie, mam nadzieję, że w
przyszłości okaże się, że to przysłużyło się jakimś celom. –Zaśmiałem się. –No cóż, lecę do domu, chłopcy pewnie się zastanawiają jak mi poszło. Do
zobaczenia. –Po czym ruszyłem w kierunku zamieszkiwanego kompleksu. W
czasie drogi, dużo myślałem… Bez Eleanor będę miał więcej czasu dla chłopaków…
Byłem już pod domem, kiedy zobaczyłem w oknie chłopaka… I tak mi się wydawało,
że chyba wiem, dlaczego nie tęsknię za El.
*Jessie*
-Panie i panowie, a oto jest… Najwspanialsza
praca, która wygra konkurs! –Krzyknęła Nika.
Po kilku
godzinach pracy książka była gotowa, a piosenka nagrana. Przez ten cały czas
nie miałyśmy czasu nawet na jedzenie. Pobiegłyśmy szybko do kuchni i w
pośpiechu zjadłyśmy posiłek. Była 7:30, pracowałyśmy całą noc, a ja na 8:30
miałam być w pracy. Dziś mój wielki dzień. Nika obiecała, że zaniesie pracę do
studia. Pomyślałyśmy, że skoro projekty wysyła się do londyńskiego „Syco” to bardziej opłaca się nam
zanieść osobiście. Poza tym, będziemy miały pewność, że praca dotarła. Po
skonsumowaniu posiłku, wbiegłam na górę, aby się przebrać. Po drodze włączyłam
laptopa, aby sprawdzić wiadomości i udałam się do łazienki. Szybko przebrałam
się w służbową koszulkę, do tego nałożyłam szare rurki i czerwone conversy.
Następnie myłam zęby i w międzyczasie zaczęłam sprawdzać pocztę, twittera itd…
Jeden przycisk w mentionsy i powtarzamy sytuację z kuchni, tyle że w wersji
colgate. „Szczęściara!”, „Wow, jesteś
druga z Polski”, „You’re so lucky”… Takie i inne tweety widniały na moim
profilu… Szybkie sprawdzenie „recent
followers” i już jest wszystko jasne… A w sumie białe, bo jak zareagować na
follow od Horana? Wypluciem pasty na ekran… Biedny monitor, będzie przechodził
tak chyba każdą reakcję 1D skierowaną w moją stronę… Spojrzałam na zegarek:
8.20. Nie wypadałoby w pierwszy dzień spóźnić się do pracy, więc wybiegłam
szybko, zahaczając o kuchnię:
-Nika, Niall mnie followuje ! Leć na górę
zobacz, ja muszę lecieć bo w tym tempie zdążę na zamknięcie. Buziaki ! –Krzyknęłam
po czym wybiegłam z domu i poleciałam w stronę kawiarni.
***
W pracy
czas mijał bardzo miło, ludzie przyjęli mnie nadzwyczaj ciepło. Dogadywałam się
ze wszystkimi, a jak się okazało, mój język był na wystarczającym poziomie, aby
się tutaj dogadać. W międzyczasie dostałam sms od Niki: „Naaaaapisz, że mnie follował. Jejku, ale Ty masz szczęście… Mam
nadzieję, że w pracy OK. Idę zanieść pracę i jak zdążę, to wpadnę na kawę! ; *”
Chciałam jej odpisać, ale usłyszałam głos klienta i musiałam się nim zająć.
Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą twarz. Był to mężczyzna z samolotu.
-Cześć, nie wiedziałem, że tutaj spotkam
kogoś znajomego. Poproszę duże latte. Jak wrażenia z pobytu tutaj?
–Zagadnął.
-Całkiem dobrze, chociaż jak na mnie to za
dużo się dzieje… Mam chyba zbyt duże szczęście jak na razie. –Powiedziałam,
podając kubek z gorącym napojem. –I
jeszcze pogoda taka ładna ciągle. Trochę za dużo tego dobrego. –Zaśmiałam
się, po czym Paul zrobił to samo.
-Mam nadzieję, że wszystko będzie
układało się dalej po twojej myśli. Niestety spieszę się, muszę być za chwilę w
studiu na drugim końcu miasta, a to zajmie trochę czasu. Często tu wpadam, więc
mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Do zobaczenia! –Powiedział, po czym zapłacił i
wyszedł.
W drzwiach
minął się z Niką, która na jego widok o mało, co nie zemdlała. Zdziwiła mnie
jej reakcja.
-Nika, co się stało? Zareagowałaś co najmniej
tak, jakby to był jakiś anioł.
-Jess, ty naprawdę nie wiesz, co to
za gość?
-Nie, znamy się co prawda z
widzenia, siedziałam koło niego w samolocie do Londynu, ale nic więcej o nim
nie wiem.
-Le le leciałaś z nim samolotem?
Dlaczego mnie nie obdarzyli takim szczęściem??? Jessie, to jest menadżer One
Direction!
Po tych
słowach o mało co nie zemdlałam… Przez cały lot siedziałam koło kolesia, który
ma ich na co dzień… O tyle rzeczy mogłam zapytać, tyle mogłam się dowiedzieć…
-Czerwona, pobudka, ocknij się! On
ich dotykał, czaisz? –Krzyknęła
Nika, na co ja wybuchnęłam śmiechem. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie
zaskakuje.
Uspokoiłam
dziewczynę, podając jej mrożoną kawę, następnie dostała ciastko na wynos i już
nieco spokojniejsza udała się na spotkanie z koleżanką. A ja zostałam w pracy,
realizując zamówienia i rozmyślając o tym co do tej pory przydarzyło mi się w
Londynie…
*Zayn*
Od jakiegoś
czasu jest nawet dobrze. Zaczynam wierzyć w siebie, uśmiechać się nie tylko pod
publiczkę... Dzisiaj z chłopakami mamy ważny dzień. Za nami gościnny występ w
x-factorze. Wystąpili też finaliści z 2011 roku, z którymi mieliśmy fajny
kontakt. Mimo, że nie wygraliśmy, to z „naszej” edycji, to my odnieśliśmy
największy sukces i dlatego na finał kolejnego sezonu, zaproszono właśnie nas.
To piękna scena, tam utworzył się nasz zespół, tam wszystko się zaczęło…
Ponowny występ tam jest niesamowicie wzruszający, przypomina się wszystko, co
na niej przeżyliśmy. Zaśpiewaliśmy „What
makes you beautiful” i dostaliśmy gorące brawa. Widać było, że Simon jest z
nas dumny… Nasz kochany wujek, bez którego nic by nie było… Po zakończeniu
programu, na backstage’u udaliśmy się właśnie do niego, aby chwilę z nim
porozmawiać. W czasie dość długiej konwersacji, wyłamałem się i poszedłem
zapalić. Gdy wchodziłem z powrotem do budynku, zobaczyłem stare przyjaciółki,
dziewczyny z Little Mix. Pamiętam, gdy rok temu, przychodziliśmy na próby, one
zawsze wywierały na nas największe wrażenie. Nic więc dziwnego, że wygrały.
Perrie, najwyraźniej mnie zauważyła, bo podbiegła do mnie i wręcz rzuciła mi
się w ramiona.
-Zayn, jak dobrze znowu cię widzieć.
Daliście wspaniały występ dzisiaj, dzisiaj twoje solo jak zawsze było
przecudowne. Zresztą, wiesz przecież, że je uwielbiam.
-Haha, cześć Perr, miło cię widzieć.
Tęskniliśmy z chłopakami, a właśnie gdzie oni są… O idą! Chłopcy, Little Mix na
horyzoncie!
-Oooo, kogo widzą moje oczy. Ile
pięknych istot! Cześć dziewczyny! –Wykrzyknął Louis. Następnie wszyscy się ze sobą przywitali i
dłuższą chwilę rozmawialiśmy.
-A 5 przystojnych chłopców wybiera
się na after party? –Zagadnęła
jedna z dziewczyn.
-Ja idę, ale nie wiem gdzie jest ta
pozostała czwórka… Bo ze mną wybiera się tylko Niall, Zayn, Louis i Liam. –Odpowiedział jak zawsze skromny
Harry, po czym dość mocno oberwał w główkę, od każdego.
-Hahahahaha. To fajnie, możemy iść
razem! –Krzyknęły
dziewczyny.
Po czym
wszyscy zaczęli oddalać się w kierunku samochodów, które miały zawieźć nas na
miejsce imprezy.
-Zgodzisz mi się towarzyszyć? –Usłyszałem
słodki głos. Odwróciłem się. Przede mną stała blondynka.
-Oczywiście, z największą
przyjemnością Perrie.
***
To był
zdecydowanie jeden z najlepszych wieczór, ostatnich miesięcy. Przez całe after
party tańczyliśmy, trochę wypiliśmy… Haha, tak, trochę… Gdyby było to trochę,
nie stałbym teraz w kuchni i nie wypijał czwartej szklanki wody, zagryzając
tabletkami przeciwbólowymi. Zrobiło mi się trochę lepiej, więc wróciłem do
mojej sypialni. Blondynka jeszcze słodko spała, więc nie chciałem jej budzić…
____________________________________________________
Tak więc
mamy długo oczekiwaną dziewiątkę. Mam już napisany kolejny rozdział, ale nie
mogłam się oprzeć, aby nie potrzymać was trochę w napięciu… Ogromna wena jest,
czasu teraz trochę mniej, więc po dodaniu następnego rozdziału na pewno poczekacie
troszeczkę…
Rozdział
dedykuję wspaniałej Ali !jejblog!, bez której na pewno nie zmobilizowałabym się, aby
w końcu zarwać nockę (kiedy to piszę jest 4 rano, dwa rozdziały trochę
zajmują…) i coś tutaj wymyślić.
Mam
nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu. Jeżeli tak, skomentujcie, to
naprawdę bardzo ważne. Jeżeli nie spodobało się wam coś, również piszcie, chcę
wiedzieć co.
Jeśli
chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach piszcie. Najlepiej, aby były to
twittery, ale ostatecznie na blogu też mogę.
I dziękuję
wam za tyle wyświetleń, to takie kochane… xx
Do
zobaczenia! xxx
Subskrybuj:
Posty (Atom)