poniedziałek, 23 lipca 2012

chapter eleven.

*Nie odpowiadam za to, kto czyta tego bloga. Powiedziałabym, żeby poniżej 14 nikt nie czytał, ale próg ten chyba znacznie się obniżył...*

*Zayn*
Byłem w szoku. Miałem nadzieję, że nie stało się nic złego. Podszedłem do niej i ujrzałem jej wielkie oczy zalane łzami, a  dookoła rozwiane, ogniście czerwone włosy. Nie wiedziałem co zrobić, więc zapytałem, co się stało. W odpowiedzi usłyszałem:
-Takie słowa skierowane do fanki jednak bolą, wiesz? Może i dla ciebie jestem tylko jedną z milionów dziewczyn uwielbiających wasz zespół. Jednak jak każdy człowiek mam uczucia.
Po twarzy dziewczyny znowu poleciały łzy, a ja uświadomiłem sobie, że słowa wypowiedziane wcześniej, skierowałem właśnie do niej. Nie wiedziałem co zrobić, zachowałem się jak dupek. Usiadłem na chwilę koło dziewczyny i zapaliłem papierosa. Po chwili podniosła głowę z kolan, spojrzała na mnie przeszywającym wzrokiem i znowu schowała głowę w rękach. W momencie, kiedy zwróciła się w moją stronę, zobaczyłem jedne z najpiękniejszych, a zarazem najsmutniejszych oczu, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie mogłem dłużej patrzeć na jej smutek, więc przytuliłem ją, wstałem i odchodząc rzuciłem:
-Przepraszam. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.
***2 godziny później***
*Jessie*
Stałam na moście wpatrzona w przestrzeń. Starałam się nie myśleć o dzisiejszym dniu, gdyż wywołałoby to tylko kolejny wybuch płaczu. Jednak w głowie miałam jego słodki, a zarazem smutny i przepraszający głos. Moje rozmyślania przerwała Nika, która przybiegła do mnie. Zdążyła już poznać prawdziwą Jessie i wiedziała, że najgorszy moment najlepiej przeczekać i nie pocieszać mnie. Odwróciłam się i ujrzałam butelkę wódki w jej ręce. Dziewczyna wiedziała, co jest w stanie poprawić mi humor. Po krótkiej poprawce w makijażu wzięłyśmy parę dużych łyków płynu, wymieniłyśmy się uśmiechami i już w lepszych humorach udałyśmy się na after-party.  *** Początkowo sądziłam, iż jest to zły pomysł jednak z chwilą kiedy przekroczyłyśmy progi klubu, pokazując swoje wejściówki, porzuciłam swoje dawne obawy. Klub należał do ekskluzywnych. Nawet, jeśli nie miałam wcześniej ochoty na jakiekolwiek tańce to wódka robi z człowiekiem co chce. Szczególnie taka ilość. Zobaczyłam Louisa tańczącego z Niallem i innymi ludźmi. Nie tracąc ani chwili, wzięłyśmy z Niką ostatnie łyki z naszej litrowej butelki i zostawiając puste szkło przy barze, ruszyłyśmy w kierunku Horana i Tomlinsona. Chłopcy zauważyli nas i z radością powitali w ich kółeczku. Niall właśnie prezentował swój antygrawitacyjny taniec. Skoki były wyjątkowo dziwne i śmieszne, z pewnością w wyniku procentów będących obecnie w Irlandczyku. Tańczyliśmy dobrą chwilę, kółeczko zdążyło zniknąć i każdy tańczył według własnego uznania. Moje czerwone włosy lekko powiewały, a na swoich biodrach poczułam silne i zarazem delikatne /jak to możliwe?/ dłonie. Ktoś objął mnie w przyjemny, dość „bliski” sposób. Jego biodra tańczyły razem z moimi, czułam go bardzo dobrze. Postanowiłam sprawdzić, kto jest obdarzony tymi boskimi ruchami. Odwróciłam głowę i sparaliżowało mnie. Zanim zdążyłam odskoczyć on chwycił moją twarz, przybliżył do swojej i nasze usta zaczęły tworzyć swój własny taniec. Ok, byłam pijana i niewiele mogłam zrobić, jednak w myślach wciąż nie dowierzałam. Moje usta właśnie dotykały Malika. On również był pijany, to pewnie też miało wpływ na sposób w jaki to wszystko się działo. Spójrzmy prawdzie w oczy. Duży, wypełniony już po brzegi klub, głośna muzyka i dwoje pijanych nastolatków. To po prostu nie miało szans być i oczywiście nie było delikatne. Nasze języki wirowały w rytm piosenki wybrzmiewającej z głośników. Kawałek znałam bardzo dobrze i nawet po alkoholu umiałam stwierdzić, że jest to Kid Cudi- Pursuit of Happiness. Nagle, w jednej chwili Zayn pociągnął mnie do wyjścia. Zdezorientowana poddałam się. Chłopak chwycił jeszcze butelkę wódki i wtuleni w siebie wyszliśmy z klubu, kierując się do limuzyny przed wyjściem. Samochód ruszył w kierunku południowego Londynu, podczas gdy Zayn otworzył butelkę. Nie pytając się mnie o zgodę, przyłożył szkło do moich ust. Mimowolnie je otworzyłam i do gardła wleciała spora ilość wódki. Nie zastanawiałam się teraz nad powodem, dla którego to zrobił. Byłam teraz wpatrzona w ruchy Mulata. Chwiejną ręką przyłożył butelkę do ust. Przechylił ją i wypił trochę, z pewnością mniej niż wlał we mnie. Niestety przy owej czynności wylał część na koszulę.  Teraz nieprzyjemnie lepiła się do ciała, więc Zayn rozpiął ją. A ja zwykła, pijana fanka, byłam blisko omdlenia. Rozchylona na boki koszula ukazała bowiem ciemną, wyrzeźbioną, wręcz perfekcyjną klatę. Z trudem łapałam oddech, kiedy kierowca oznajmił, że jesteśmy na miejscu. Weszliśmy do domu, a ja zdołałam wydusić z siebie pijane „po co mnie tu przywiozłeś”. Nie usłyszałam odpowiedzi. Pomimo tego, że chłopak miał problemy z utrzymaniem pionu, wziął mnie na ręce i szedł w kierunku schodów. Niosły mnie ręce, o których jeszcze rano tylko marzyłam. Silne, masywne ramiona… Nogą otworzył, a w zasadzie kopnął w drzwi i posadził mnie na łóżku. Sam, zdjął mokrą koszulę i usiadł za mną. Poczułam gorący oddech na mojej szyi. Zdjął mi koszulkę, a barki przyjęły porcję pocałunków. Siedziałam jak zaczarowana, kiedy na podłogę upadł czarny, koronkowy stanik. Postanowiłam nie być bierna i odwróciłam się twarzą do mojego obiektu pożądania. Tak, teraz był zdecydowanie mój. Moja ręka, niepewnie dotknęła jego torsu. Perfekcyjny, jak wszystko inne. Jednak Zayn przyjął inną taktykę i przewrócił mnie na łóżko w taki sposób, że to on był na górze. Pozbył się zarówno swoich, jak i moich spodni, zręcznie je ściągając. Zostaliśmy w bokserkach. Usta Malika znów zbliżyły się do moich. Jego wargi zadrżały. Nie był to gwałtowny i brutalny pocałunek z klubu. Ten, był delikatny, pełen namiętności. Pochłonięta całowaniem nie zauważyłam, kiedy ręce Mulata powędrowały w dół. Jego zręczne palce zsunęły się pod czarne bokserki. Jęknęłam. Trafiał celnie. Jego pocałunki przeszły teraz niżej, usta objęły piersi. Kiedy brzuch również zapoznał się z podobnymi pieszczotami, on sam, ściągnął mi to, co jeszcze zostało na mnie. Zaczął całować i lizać jeszcze niżej, a moje ciało zaczęło drgać. Zayn przestał i nie dając mi prawa do zrobienia czegokolwiek, zdjął swoje bokserki i mocno przytulając wszedł we mnie. Mój głos był prawdopodobnie słyszany w promieniu kilometra. Kiedy przyspieszył, będąc jednocześnie czułym i delikatnym, odleciałam. Nigdy nie pomyślałabym, że go spotkam, a co dopiero…. Umówmy się, to jest seks z aniołem. Cudo. Trwaliśmy w tym fantastycznym stanie jeszcze przez parę chwil, po czym oboje doszliśmy. Mother of God. Więcej niż cudo. Wykończeni i jeszcze pijani zasnęliśmy wtuleni w siebie.
***
Obudziły mnie delikatne przebłyski słońca, promienie delikatnie próbowały przedrzeć się przez drewniane żaluzje. Na wyświetlaczu komórki widniała 6 rano. Napisałam sms’a do szefowej, że kiepsko się czuję i nie dam rade pojawić się dziś w pracy. W odpowiedzi dostałam smsa, o treści „powodzenia w leczeniu kaca, nie przejmuj się teraz pracą xx”. Z uśmiechem i bólem głowy, nie do końca świadoma tego, gdzie się znajduję, zasnęłam, budząc się 5 godzin później. Odwróciłam się na drugi bok i ujrzałam Malika, patrzącego prosto w moje oczy. Spróbowałam pokojarzyć fakty i kiedy znałam przyczynę, mulat uśmiechnął się ciepło i powiedział: „to jak… wybaczyłaś mi?” Chciałam odpowiedzieć uśmiechem, jednak w głowie pojawiło mi się jedno imię, przez które tego nie zrobiłam. Perrie. Po co to wszystko, skoro i tak zaraz do niej wróci, nie wspominając o zdradzie? To nie ma sensu. Zayn powiedział jeszcze tylko, że zaraz wraca i udał się w kierunku łazienki. Jednak jego głos był już smutniejszy. Ubrałam się szybko. Wycierając łzę z policzka napisałam dla niego kartkę i wybiegłam z jego domu, słysząc po drodze głos Harrego „kto to?”. No tak, mieszkają razem… Udałam się w kierunku domu Niki. Wzięłam szybki prysznic i zmieniłam ubranie. Nie zniosłabym siedzenia całego dnia w domu i myślenia o tym, co miało miejsce tej nocy. Pomimo wolnego w pracy, poszłam w kierunku dobrze znanego mi budynku. 


----------
zawsze wychodzi krótszy. zawsze.... chcesz byc powiadamiany to napisz tutaj albo na twitterze. @tellagain.

i zapraszam serdecznie na bloga z imaginami przyjaciółki @gotolondonx http://onedirectiongavemethereasontolive.blogspot.com/ wchodźcie, czytajcie, komentujcie. warto! :)

sobota, 7 lipca 2012

chapter ten.


 Po trzech tygodniach…
*Zayn*
Pamiętam tamten poranek jak dzisiaj… Wiedziałem, że zamiast wytwornego śniadania będzie wolała wodę, więc przyniosłem szklankę, butelkę h2o. Przy pomocy swoich ust obudziłem Perrie. W odpowiedzi, moje oczy ujrzały jej promienny uśmiech i zaspane „dzień dobry”. Po chwili wypiła wodę i czując się odrobinę lepiej przysunęła się do mnie… Zatraciliśmy się w pocałunku na dłuższą chwilę i nawet nie zauważyłem, kiedy zrzuciła ze mnie niebieską koszulkę, uwidaczniając nagi, umięśniony tors. Od tamtego wydarzenia mijają trzy tygodnie… Były one radosne, pełne niespodzianek i radosnych uniesień. Dzisiaj jest także ważny dzień dla naszych fanek, czyli ogłoszenie konkursu na koncert vip. Prac było mnóstwo, były niezwykle różnorodne.. Filmy, płyty, albumy, książki… Ludzie byli naprawdę pomysłowi. Za parę minut miały zacząć się próby do konkursowego koncertu. Szybko poprawiłem włosy i wyszedłem z domu, wbiegając do czarnego vana.

*Jessie*
Nika właśnie kończyła odprawiać swój taniec szczęścia, a ja z trudem łapałam oddech. WY-GRA-ŁYŚ-MY. Tak, w końcu coś wygrałyśmy… Pomimo, że w duszy myślałyśmy, że nasza praca jest całkiem niezła, to jednak miałyśmy blisko 3 miliony przeciwniczek, bo krążą plotki o tylu pracach konkursowych. Miałyśmy tak mało czasu na przygotowanie. Koncert jest jutro. W związku z tym, w kawiarni dali mi dzień wolny, jednak dzisiaj musiałam za 20 minut być w pracy. Gdy uzmysłowiłam sobie, ile czasu mi zostało, nałożyłam trampki i żegnając się z Niką wybiegłam z domu. Po pracy umówiłam się z Horanką w Milkshake City. Zamówiłyśmy „dwa waniliowe” i konsumując, skierowałyśmy się w stronę centrum handlowego. Dziewczyny i zakupy… W naszym przypadku równało się to z niekontrolowanym szałem. Szczególnie, że okazja była niezwykła. „Jak go olśnisz to już wiesz… Akcja- reakcja”, czyli tekst Niki number 1 dnia dzisiejszego. Po długich poszukiwaniach zdecydowałyśmy się, co nałożymy. Po wyjściu, na chwilę wstąpiłyśmy do tesco, aby kupić coś na kolację, po czym zważywszy na dochodzącą już północ udałyśmy się do domu. Podekscytowane zjadłyśmy kolację i położyłyśmy się do swoich łóżek. Jutro wielki dzień.
***
Dochodziła godzina dwunasta w południe, kiedy moja kołdra w brutalny sposób wylądowała na podłodze, a ja sama doznałam szok termicznego. Jedyny powód, dla którego zachowanie nastolatki zostało przeze mnie wybaczone to fakt, że za trzy godziny mamy być na miejscu. Szybki pobyt w łazience, następnie ciuchy, makijaż, krótka kawa… I tak minęły dwie godziny. W pośpiechu wyszłyśmy z domu i już chciałyśmy kierować się na autobus, kiedy zobaczyłyśmy, że pod naszym domem stoi czarny mercedes. Kierowca, uprzejmie zapytał, czy to my jedziemy na koncert, po czym oświadczył, że każdy, kto dostał bilet, otrzymuje także transport. Z radością zajęłyśmy miejsca z tyłu pojazdu i po pół godzinie byłyśmy na miejscu. Przed wejściem było multum osób. Stały tam, ponieważ chciały zobaczyć chłopców, a nie dostały biletów na dzisiejszy występ. Kiedy wysiadałyśmy na chwilę zatrzymałyśmy ich uwagę. Przekroczyłyśmy próg hali pokazując nasze wejściówki. Z tyłu usłyszałyśmy kilka słów zazdrości, ale nie wywarło to na nas szczególnego wrażenia. Naszym oczom ukazała się ogromna hala i… chłopcy, którzy właśnie zaczęli próbę dźwiękową. Nika wydała pisk radości. Witamy w raju…
***
Koncert był N I E S A M O W I T Y ! Nie da się tego opisać słowami, po prostu miazga. Stałyśmy w drugim rzędzie, ale udawało nam się czasem znaleźć przecisnąć bliżej. Chłopcy schodzili do nas, wiele solówek zaśpiewali, patrząc fankom prosto w oczy. Tego zaszczytu dostąpiła również Nika. I chyba miała najfajniej ze wszystkich dziewczyn, gdyż to jej trzymając za rękę, swoje solo w WMYB zaśpiewał Harry. Moją rękę trzymał przez chwilę Liam, udawałam opanowaną, że mnie to nie rusza… Wiadomo, jak było…  Po skończonym koncercie, chłopcy zeszli ze sceny. W tym samym momencie wszystkie 50 osób obecnych na koncercie udało się na backstage, gdzie miałyśmy spotkać się z gwiazdami imprezy. Stałyśmy razem z Niką, która już bardziej rozstrzęsiona być nie mogła. Nagle pojawili się chłopcy, przebrani w normalne ciuchy. Zaczęliśmy od zdjęcia grupowego, po czym każda dziewczyna podchodziła do chłopaków. Na pierwszy ogień poszedł Niall. Blondyna bardzo bała się tego spotkania, jednocześnie będąc maksymalnie podekscytowaną… Horan przytulił nas, powiedział słodkie „hello babe” po czym złożył dwa autografy na zdjęciach. Szybko zrobiłam dla niego i Niki zdjęcie, po czym postanowiłam zagadać.
-Hey, Niall. Dzięki za follow! :-)
-Cała przyjemność po mojej stronie. –odparł, jednak wiedziałam, że nie za bardzo wie, z kim ma do czynienia.
-No już, buźka do góry. Albo się w końcu ładnie uśmiechniesz, albo nie napiszę dm’ki do Demi, jak planowałam. –lekkim podstępem zrozumiał, kim jestem, a jego twarz przybrała kolor moich włosów. Zawstydzony Horan! –Tak w ogóle jestem Jessie Jaśkiewicz, a to moja przyjaciółka Nika Horan.
I to wprawiło blondyna w osłupienie. No tak, te same nazwisko… Na szczęście Nika odzyskała mowę.
-Powiedziałabym, że niestety nie jesteśmy rodziną, ale dla mnie to duży plus. –zagadała do niego.
-Haha, masz rację! Dziewczyny, miło się z wami rozmawiało i mam nadzieję, że nie był to ostatni raz, jednak jestem trochę głodny, skoczę coś zjeść. Do zobaczenia!
I tak wiecznie jedzący Horan pognał w kierunku kuchni, nie zważając na panujące prawo grawitacji. Nika była nieco zawiedziona, liczyła na trochę dłuższą rozmowę. Widziałyśmy tylko, jak zatrzymał się przy wielkim stole, pochłaniając ogromne ilości jedzenia i rozmawiając z Liamem i Danielle.  Jeszcze przez chwilę stałyśmy przez ruchu, kiedy zauważyłyśmy widocznie znudzonego Louisa. Patrzył w stronę dziewczyn, robiących zdjęcie z Harrym. Od razu w głowie pojawiła mi się myśl „Larry!” Wiele osób plotkowało o tym, a ile było w tym prawdy, wiedzą tylko oni sami. Podeszłyśmy do Lou, a on wyraźnie się ożywił. Wzięłyśmy autograf, zrobiłyśmy zdjęcia,  a także chwilę pogadałyśmy. Rozmowa upłynęła szybko i niezwykle miło, a Tomlinson od razu follnął je na tt. Poprosiłam, aby nacisnął niebieski przycisk na profilu mojej przyjaciółki Ali i tak, trzy dziewczyny zyskały najfajniejszego followersa. Kiedy Nika żegnała się z nim, zauważyłam Zayna. Moje serce zaczęło szybciej bić, był pół metra ode mnie. Lekko szturchnęłam go i już chciałam zapytać jak się czuje… Jednak on był szybszy. Bynajmniej to co powiedział ścięło mnie z nóg. Nawet nie odwracając się, rzucił „Dajcie mi w końcu spokój”, po czym skierował się w kąt sali, gdzie już czekała Perrie. Zaraz. PERRIE??!! Te wszystkie plotki, są jednak prawdziwe…  Nie mogłam patrzeć na obrazek, który zaczynał coraz bardziej przypominać porno. Nie zwracając na nikogo uwagi, wybiegłam z budynku i zatrzymałam się przy moście. Tylko jakaś siła wyższa sprawiła, że nie wyleciałam. Usiadłam, opierając się o most. Przez łzy płynące ciurkiem, nie widziałam absolutnie nic.
*Zayn*
Miałem dość tej całej imprezy, pomimo że byłem do niej pozytywnie nastawiony.  Wszystko poszło z dymem, kiedy dziewczyna podeszła po autograf i powiedziała, że Perrie to szmata. Nikt nie zasługuje, żeby go tak nazywano, naprawdę… Wkurzony odpowiedziałem chamsko jakiejś dziewczynie, kiedy odwróciłem się wydawało mi się, że to ta czerwonowłosa... Nie zastanawiając się dłużej nad tym, udałem się do mojej blondynki, która złożyła mi na ustach pocałunek. Akurat to nie podobało mi się, nie lubiłem takich zagrywek pod publikę… Przeprosiłem na chwilę Edwards i wyszedłem z budynku, aby zapalić. Skierowałem swoje kroki w kierunku mostu, kiedy zobaczyłem siedzącą tam dziewczynę. Była cała zapłakana. Miała czerwone włosy i…. CHOLERA, TO ONA.

_______________________________________________
Po długiej przerwie, nastąpił rozdział 10 ! :-)
Starałam się, aby był w miarę okej.. Miał być długi, a wyszło jak wyszło.
Dodaję to i w sumie za chwilę jadę nad morze <3 ukochany Gdańsk, ludzie za którymi tak tęskniłam…. W każdym razie wracam 24 i prawdopodobnie pod koniec lipca pojawi się nowy : )
Dziękuję za tyle wyświetleń kochani ! Jeżeli chcecie abym powiadamiała was o nn, napiszcie :)
Udanych wakacji ; *